gumka
Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ASGeG Warszawa
|
Wysłany: Śro 15:30, 17 Wrz 2008 Temat postu: Opowiadanie - Taktyka cz 1 |
|
|
Uwaga ! – dozwolone tylko dla Normalnych - zachowane oryginalne słownictwo wojskowe
Taktyka 1 – wprowadzenie
Opowiastka taktyczna, napisana, na potrzeby strony internetowej dla tych co się obrażają na język i uproszczenia w nazewnictwie wojskowym, bez zrozumienia przyczyny takowego zjawiska dość powszechnego w armii !
Z całym szacunkiem drodzy kursanci kochani !, ale jak już wspomniałem w „armii”, upraszcza się pewne rzeczy z wielu powodów. Imiona, Nazwiska, nazwy sprzętu i itp ! Wtedy łatwiej i szybciej przebiega komunikacja, a ma to znaczenie np, w skrajnych warunkach bojowych, powiedzmy taki przykład; jest sytuacja, w której drużyna, osiem + jeden ( uproszczenie ), ma wykonać jakieś zadanie. np...pokonać otwarty teren.
Zalegacie na skraju lasu, przed wami ok 300 m otwartego terenu ( np, wyskubana przez krowy łąka gdzie średnia wysokość źdźbła trawy , wynosi 2,35 cm ), łąka raczej równa. Dysponujecie: sekcją ckm ( uproszczenie ), sekcją p-panc ( to też uproszczenie ), dwa rkm ( uproszczenie ) i strzałę ( czyli sekcja p-lot ) + dowódca . Wojsko ( uproszczenie ) jest świeże ( uproszczenie ) - czyli żółtki lub młodziaki ( uproszczenia ) zwane inaczej kotami ( uproszczenie ), tydzień temu objąłeś dowodzenie ( przysłali cię z innego plutonu na miejsce tego co sobie palnął w łeb ). Nazwiska żołnierzy; celowniczy ckm – Wróblewski, jego amunicyjny ( taśma/przydupas ) – nie pamiętasz ( dlaczego ? – bo obaj są zawsze razem, a celowniczy najważniejszy ), celowniczy granatnika p-panc – Skorzenny, jego pomocnik – nie istotne ( wiesz dlaczego ? ) rkm 1 – dryblas o czerwonej charakterystycznej twarzy zwany przez kolegów „Burak”, rkm 2 – twój ziomal Witek, sekcja p-lot – jeden „hanys” ( ze śląska – uproszczenie ) i taki mikrus z Poznania zdaje się że były pracownik od Cegielskiego ( dużo nawija aż do znudzenia, o silnikach okrętowych ), To tygodniowa wiedza o twoich wojakach ! Co robisz, jak komenderujesz, jak im przekazujesz polecenia ( pamiętaj – to warunki bojowe, nie koszary pełne kadry i regulaminu – masz cel i środki – masz szybko i sprawnie podejmować decyzje – masz przede wszystkim ten cel osiągnąć – w przeciwnym razie kompania dostanie ostro po dupie i straty mogą być duże – wróg ma czołgi i śmigłowce oraz masę napalonej na wasze tyłki piechoty ! Pytanie podstawowe – jak zwracasz do swoich podwładnych a by wzbudzić u nich posłuch !?? ( A wiesz jak oni cię nazywają między sobą ? – napewno nie per Pan )
Poniżej przedstawiam hipotetyczną sytuację !
Więc zalegacie na skraju lasu. Lustrujesz teren, sprawdzasz przez „podgląd” ( zwał jak zwał, kwestia gustu ,czyli lukasz przez lornetkę ), wywiad donosi że, po przeciw ległej stronie łąki szwendają się nie liczne patrole npl. i pilnują dojścia na tyły swoich sił. Wiesz że, musisz niepostrzeżenie zajść na ich flankę i zaryglować ! Nie masz atakować, tylko ubezpieczać nacierającą kompanie która posuwa się na lewo od ciebie, wzdłuż skraju lasu i pól uprawnych . Ten skraj jest prostopadły do twojej łąki. Aby to zrobić, musisz ; pokonać łąkę, ominąć lub wyeliminować patrole npl i zasadzić się na skraju młodniaka. który jest kluczowym punktem ryglującym teren wyżej wymienionego skraju lasu i pól uprawnych. To tyle wprowadzenia ! Lukasz i wyszukujesz nierówności terenu, rejestrujesz w pamięci, ich położenie. Wojsko leży obok. Szybko wytyczasz drogę przejścia i mówisz swoim szwejom jak pokonacie łąkę, czyli skokami w trzech grupach ! Jakieś 10 m na prawo od was na skraju waszego lasu, jest mocno zakrzewiona lekka wypukłość terenu. Co robisz ?
- Wróblewski zapierdalaj do tych krzaków i osłaniaj !
Wróblewski bierze ckm i razem z amunicyjnym czyli taśmą, leci i instaluje się.
- Witek bierzesz Korzenia i lecicie pierwsi, do tamtej muldy i tam czekaj.
- Drugi, leci ze mną ( uproszczenie dot. Buraka i jego rkm )
- A reszta z Wróblewskim
Witek z tymi dwoma leci biegiem do muldy, jakieś 30 m i zalegają. Witek stawia rkm a Korzeń ze swoim pomocnikiem ubezpieczają z boku giwerami. Kiwasz głową do buraka ( to ten z czerwoną gębą i drugim rkm-em )
- Lecim
Dobiegacie do muldy i widzisz jakieś 10 m za muldą lekko na lewo, zagłębienie. Krótka piłka. Przebiegasz muldę i ładujesz się do tej niecki. razem z erk-em. Wróblewski widzi iż, pierwszy skok się udał, zbiera majdan i cała czwórka leci do przodu. Lecz zamiast odsunąć się dalej na prawo tak aby wasz front był szeroki, leci do muldy. Widzisz to i gdy zaczyna się instalować na muldzie obok Witka wołasz do niego;
- Wróblewski, dajesz na prawo, tam do tego kamienia.
Wróblewski, zbiera się ponownie i leci do kamienia, a tych dwóch zostaje. Zaczyna się pierdolić ! Wołasz !
- Hanys, Cegielski ( uproszczenie ) jazda do nich !
Dobra, już są w czterech przy kamieniu, na razie cisza, Pokazujesz gestem Witkowi następne miejsce, odległe jakieś 40 m do przodu i bardziej na lewo. Witek z Korzeniem lecą, już są. Teraz ty ( cały czas szukasz oczyma na bieżąca jakieś osłony terenowej. Widzisz, jakieś 7 m na prawo i lekko z tyłu ( w domyśle Witka ) jest jakaś gruda,. trącasz Buraka i lecicie. Jesteś w połowie drogi i kątem oka widzisz Jak Wróblewski zbiera się i też leci. ( co robisz ? ) Wołasz do niego !
- Kurwa ! Osłaniaj baranie !
Wróbleski nie słyszy lub udaje. Więc padasz na glebę ( Burak też ). Ale w tym momencie widzisz jak Wróblewski ze swoją ferajną. biegnie w twoim kierunku i czujesz przez skórę że. jego miejsce docelowe jest tam gdzie ty leżysz. Więc jak dobiegają wołasz !
- Dalej kurwa, tam na wprost !
Biegną dalej, dobiegają i zalegają parę metrów przed tobą. Wasz front zawęził się. Ty wkurwiony, bo widzisz że Wróblewski cię olewa !Dobiegasz z Burakiem do Wróblewskiego, zalegacie i mówisz przez zaciśnięte zęby do Pana celowniczego !
- Ty pierdolnięty huju, ślepy jesteś, chcesz aby nas zajebali ?! Zapierdalasz teraz pierwszy.
I pokazujesz mu miejsce gdzie ma dobiec ( jakieś 30 m do przodu i bardziej na prawo ). Wróblewski zbiera się i całą gromadą lecą we wskazane miejsce. Znowu cię krew zalewa, nie rozproszyli się , tylko lecą kupą ! Dobra , dobiegli i leżą ! Dajesz znak Witkowi żeby zostali i lecisz razem z Burakiem ! Zalegasz na jednej lini z Wróblewskim, lecz 10 m na lewo od niego. Odwracasz się do tyłu, Witek widząc że już leżycie, leci ze swoimi. Przebiega obok ciebie , odbija na prawo i wysunięty zalega. Myślisz dobra nasza, jedna trzecia za nami. Drugą setkę pokonujecie bez problemu, wojsko zaczyna się docierać i rozumieć taktykę ! Zostało jeszcze jakieś 100 m. Dajesz znak Witkowi żeby leciał do przodu. Witek Leci , lecz widzisz ze Wróblewski też. Wołasz !
- Leżeć ! Leżeć !
I w tym momencie idzie seria z kemu prosto z młodniaka na was, Witek w porę się zainstalował za jakimś konarem leżącym jakieś 60 m przed młodniakiem i zaczął sadzić, ci dwaj również. Twój erkaemista też. Wróblewski, konsternacja, przed nim płaski jak deska kawałek łąki aż do lasku. Widać ze za wszelką cenę chce dobiec do lasu . Wołasz za nim !
- Wróbel kurwa gleba ! Gleba mówię !
Ale on leci dalej. a pozostała trójka za nim, Wołasz
- Hanys padnij do kurwy nędzy !
Hanys słyszy i pada, Cegielski za nim też. Wróbel ze swoim. jest już jakieś 20 m przed laskiem. Nagle Huk, wielkie pierdolnięcie, akurat tam gdzie Wróbel i jego przyboczny, Podmuch wiatru z ziemią dał ci w po gałach, w uszach zatkane jakby cię rozsadziło od środka ! Patrzysz w kierunku Wróblewskiego, widzisz rozrzuconą ziemie i chmurę dymu – pomyślałeś – „ Kurwa jebany Wróbel !”. Ogień npl cichnie, bo Witek razem ze swoimi przydusili go. Twój erkaemista leży skulony i zasłania sobie rękoma głowę.
Szarpiesz go przerażony, odwracasz i również przerażonym głosem krzyczysz pytanie, którego sam nie słyszysz !
- Burak ?! Dostałeś ?! Gdzie ?! Kurwa nie szarp się !!!
- Nic mi kurwa nie jest, Wróbla zajebali !
Szumi ci w uszach i prawie nic nie słyszysz, lecz rozumiesz co on mówi do ciebie. Odpowiadasz raczej sam do siebie.
- Pierdolony kutas, sam sobie jest winien , po co kurwa leciał - i potem dodałeś spokojniej – dobra pójdę zobaczę co z nimi , a ty leć do lasu osłaniaj.
Ogień ustał, Witek razem ze swoimi już w młodniaku, tam skąd strzelano, Hanys z Poznaniakiem lezą na czworakach do miejsca, gdzie pieprznęło tamtych dwóch. Nagle olśnienie !!! Był jeden wybuch ! Nie było nic słychać, za daleko by ci z młodniaka rzucili granat, z lasku też nikt nie strzelał – KURWA MINY ! Ryczysz na całe gardło
- Miny kurwa miny, nie ruszać się do cholery !
Wszyscy odwracają się do ciebie i nieruchomieją w miejscu ! Stoisz na czworaka i nerwowo się rozglądasz wokół po ziemi.
- Tu są pierdolone miny. Kurwa jebane pole minowe ! Ja pierdole, ale żeśmy się wjebali !?
Wszyscy będąc w pozycji w jakiej zastał ich twój okrzyk, zaczęli się nerwowo rozglądać za jakimkolwiek znakiem, co by sugerował że, jest tam mina ! Witek wracając z młodnika, gdzie rozpoznał miejsce skąd strzelano, był w najbardziej komfortowej sytuacji. Był prawie jeszcze w młodniaku, więc nie był zagrożony. Twój erkaemista był pośrodku jakieś 40m od lasku i od ciebie Hanys z Cegielskim, na czworakach jakieś 6m od leju ! Myślisz – „Kurwa co robić !”. Wyjmujesz bagnet i zaczynasz ostrożnie dźgać ziemię. Nagle ogarnia cię niemoc i sprzeczne odczucia ! Ziemia twarda, trawa wyjedzona prawie do samej gleby, nie ma śladu nawet krowich kopyt a co dopiero jakby ktoś coś grzebał ! Pot ci leci ciurkiem po krzyżu, spływa z pod kasku, cały jesteś mokry i strasznie ci gorącą. Tysiące myśli, błyskawiczna analiza sprzeczności . „Kurwa co pierdolneło ?” – zastanawiasz się. Jak tak dalej będziemy tu stać to zaraz nas namierzą i powystrzelają jak kaczki, strzały i wybuch musieli słyszeć ! Ostrożnie wstajesz i lekko skulony powoli idziesz, jak po cienkim lodzie, w kierunku miejsca gdzie jest rozryta ziemia.
Dochodzisz do Hanysa i Poznaniaka, cały czas wypatrujesz oznak min. Patrzą się na ciebie i na twoje stopy, oczy szeroko rozwarte, gęby rozdziawione, Mijasz ich i zbliżasz się do rozrzuconej ziemi. stajesz nad lejem. Patrzysz z niedowierzaniem. Lej jest nie duży, ziemia wyrwana na jakieś 30 cm, był to raczej rów.. Czujesz swąd jakieś dziwnej ostrej spalenizny, Wróblewskiego i jego pomocnika, ani śladu. Przyglądasz się bliżej wyrwanej ziemi. Wygląda to raczej, tak jak by coś w nią zaryło. Nagle słyszysz śmiech, piskliwy rubaszny rechot. Podnosisz wzrok i widzisz Wróblewskiego jak stoi na skraju lasu i się bydlak rechocze ! Patrzysz się na niego zdumiony, to znów na dziurę w ziemi. I nagle ... rozumiesz,
Odwracasz się powoli z tępą miną do Hanysa i Cegielskiego, wlepiasz w nich gały z wyrazem żenady. A oni nic , tylko przerażenie na mordach !!! Coś im pewnie zaświtało , bo spojrzeli na siebie, Hanys spojrzał na wyrzutnie i nagle zrozumieli !!! Wypalili !!! Nawet nie wiedzieli kiedy ! Byli tak przejęci że, do nich strzelano ze nawet nie zorientowali się co zrobili ! Byli przecież pierwszy raz pod ostrzałem !!! Nagle czujesz smród gówna i moczu. Chłopcom dopiero teraz puściły zwieracze ! Nawet nie masz sumienia ich opierdolić, ogarnia cię litość i nagle wybuchasz niepohamowanym dzikim śmiechem ! Odwracasz się i wołasz do pozostałych !
- Kurwa ! Panowie, Ja pierdole !, To nie mina ! To nasi lotnicy, Wróblowi dupę odstrzeli !
Wszyscy ryknęli dzikim śmiechem !
Odtąd Hanys i ten z Poznania od Cegielskiego ( mimo posiadanych już „ksywek” ), nazywani byli lotnikami. Hanys – pilotem, a Poznaniak – nawigatorem . No i Wróblewski został Wróblem.
( Cykl „Taktyka” - wszelkie prawa autorskie – zastrzeżone. Copyright © 2005 by Tomasz W.Jefimow nick Gumka )
e-mail: [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|